W tym krótkim sezonie na młody bób, koniecznie przygotujcie taki makaron
Mamma mia! makaron z bobem i pancettą
Skład:
(przepis dla 2 osób)
125 gr makaronu Paccheri Lisci (jak ten lub ten)
400-500 gr ugotowanego i obranego ze skórki młodego bobu
ok 50 gr pancetty czyli jakieś 4 plasterki pokrojone w drobną kostkę (we Wrocławiu polecam kupić tu)
2 garści (może być mrożony) groszku
1 posiekana cebula
oliwa z oliwek, sól, wrząca woda z makaronu – ile trzeba
do podania: starty ser Pecorino Romano, świeżo mielony pieprz.
A oto przepis:
1. Przygotowanie jest bardzo proste i szybkie, dlatego zaczynamy od ugotowania w garnku wody na makaron. W międzyczasie na rozgrzanej patelni, na odrobinie oliwy, podsmażamy do zeszklenia cebulkę z odrobiną soli.
2. W tym czasie powinna już wrzeć woda, dodajemy płaską łyżeczkę soli i gotujemy makaron, 7 minut.
3. Na patelnię dodajemy pancettę, mieszamy co rusz aby łączyć smaki i wydobyć piękny zapach boczku. Po około 3 minutach, dodajemy groszek i mieszamy ponownie (jeśli jest zamrożony ta część przygotowania trwa kilka minut dłużej). Dodajemy bób. Jeśli jest, warto wzbogacić całość kilkoma gałązkami tymianku.
4. Po 7 minutach makaron przerzucamy na patelnię (w garnku pozostawiając wodę). Nie jest jeszcze al dente ale właśnie to jest moment żeby smaki się związały a makaron wciągnął całą wodę. Trzymamy całość pod przykryciem na średnim ogniu czekając i sprawdzając około co minutę czy rurki pod wpływem gorąca są już al dente. To jest tajemnica włoskiej kuchni. Woda z makaronu, która dodawana do składników sosów zagęszcza je i nadaje nietypowy smak. Dodajemy ją stopniowo, odrobinę, jeśli widzimy że makaron potrzebuje jeszcze chwili aby się ugotować. Kwestia nabycia wprawy:)


5. Na koniec przed podaniem na talerze można posypać składniki odrobiną sera pecorino aby zdążył się rozpuścić i i nadał całości jedwabistą, kremową konsystencję.
Po podaniu makaronu na talerze posypujemy całość świeżo mielonym pieprzem, posypujemy serem.
A tutaj kilka zdjęć z nowego, ciekawego zakątka we Wrocławiu, gdzie kupuję delikatną i aromatyczną pancettę. Ta mała blondynka to moja córeczka zaraz po poranku spędzonym na zach
wytach pracy rąk fryzjerki Kariny.
